===Wypadałoby, ażebym jako autor tego arta ustosunkował się do wypowiedzi Kolegi.Mateusz pisze:Kierowca- ile kilometrów miałeś okazję przejechać trabantem?
Ja ładne kilka tysięcy i moim zdaniem trabant jest znacznie wygodniejszym autem do jazdy na codzień.
Powiem Ci szczerze jechałem kilka razy Trabantem, najczęściej w charakterze pasażera. Trabanta jednak u nas w rodzinie nigdy nie było.
====Syren natomiast było kilka poczynając od stoczwórki zakupionej na początku lat 70 przez mojego dziadka ze strony ojca. Napisałem "poczynając" bo w tej rodzinie nikt jeszcze w kwestii syreniarstwa nie powiedział ostatniego słowa.
Nt. "piłowania" samochodu na codzień się nie wypowiadam ponieważ jestem z rodziny w której się tego nie robiło. Mój ojciec miał od nowości Poloneza Borewicza rocznik '83 którego przez okrągły rok trzymał w garażu i mazał bitexem. Rocznie bywało kilka wyjazdów do lekarzy, czasami do rodziny w łomżańskiem poza tym przegląd. Ale za to jakie wspomnienia!!! Wyjazd Borewiczem nad morze jak miałem 5 lat! Wyjazd Borewiczem do Warszawy w wieku ośmiu. Tato, a co znaczy fy-so na kierownicy??? Kiedy jadąc na przednim siedzeniu dawało się nura na widok każdej suki czy gazika. To były takie małe wydarzenia rodzinne. Ojciec niestety rozstał się z Borkiem w 96 jak stanął na taryfę niemniej wciąż pozostaje dla mnie przykładem, że MOŻNA. Kolejna zakupiona przeze mnie Syrena prawdopodobnie przeżyje nie tylko mnie ale i moje dzieci [których jak dotąd nie mam].
Być może mam trochę przestarzałą mentalność odnośnie samochodów ale przy takiej eksploatacji odświętno-rekraacyjnej zarówno Syrena jak i Trabant w zupełności wystarczajął. Ja nie mam takiego dylematu, żeby do pracy oddalonej o powiedzmy 30 km codziennie wyciągać samochód i nawijać kilometry gdyż dla mnie odpowiedź jest oczywista. Wstaje się i wyjeżdża autobusem o 5:30 rano, żeby w pracy być na 8:00. Jeżeli robota jest poniżej 5 kilosów to zwyczajnie nagina się z buta.
====Kiedyś spotkałem się z określeniem, że syreniarze to nie tyle ludzie jeżdżący określonym modelem samochodu co pewna klasa ludzi sama w sobie. Po części się z tym zgadzam i chyba rzeczywiście coś w tym jest. Jestem Syreniarzem i nie wstydzę się tego. W piwnicy wciąż można się potknąć o bańki po LUX-ie, na biurku stoi R-20 KAP obszyta samodziałowym pokrowcem, zaś kiedy ludzie pokazujął mi coś w swoich samochodach to pierwszą myślą zawsze jest, że po cholerę taka zbędna komplikacja konstrukcji, w Skarpecie to było tak, na zdrowy chłopski rozum. To tak na marginesie.
----W porównaniu z Trabantem Skarpeta na pewno lepiej się prowadzi, ma koła o większej średnicy poza tym nieco wyższą masę własną. Znacznie lepiej trzyma się drogi.
----Karoseria zbudowana została na ramie;
----Na pewno dużo lepsze przyspieszenie
----Trójkątne szybki w drzwiach;
----Niżej poprowadzona krawędż załadunku;
----Niewiele :::ALE lepsza odporność na korozję;
----Instalacja 12V;
----Produkt Polski
Na tym będę kończył i dzięki, że jakoś przebrnęliście przez moje wypociny.
Pozdrawiam